wtorek, 13 sierpnia 2019

Skopana Piłka, cz. 9 - Piękne (i nie tylko) historie spuszczone w kiblu

Witam Wszystkich, zarówno stałych bywalców, jak i tych, co pierwszy raz...

W dzisiejszym odcinku "Skopanej Piłki" przeczytacie między innymi o:
- wyczynach polskich drużyn w europejskich pucharach;
- Liga Gra, czyli Ekstraklasa po 4. kolejce;
- Bogaci również kopią - start najlepszej, a przynajmniej najbogatszej ligi świata - Premier League;
- Amatorka już działa, czyli krótko o moich planach na sezon 2019/2020;
- Wariat Wojciech w klatce, czyli pewien syn, co karierę zrobił większą niż tata, i dlaczego kogoś boli z tego tytułu tylna część ciała;
- Foto-reportaż z wizyty na pewnym stadionie;
- Strój rodem od walecznych Szkotów;
Zapraszam do lektury!!!

I. Piękna historia spuszczona w kiblu
Jak już umówiliśmy się w poprzedniej części, w kontekście występów polskich klubów w europejskich pucharach, nie mówimy już o Eurowpierdolu, czy Eurokompromitacji, a po prostu o Eurocodzienności. Ta codzienność spowodowała, że niezależnie od klasy przeciwnika emocjonujemy się (?!?!) pojedynkiem, na zasadzie gra równy z równym. Obecnie niestety nie osiągamy na tym polu wyraźnych pozytywnych efektów, natomiast jedno trzeba przyznać, wpierdol na ładnym stadionie jest jakby łatwiejszy do przełknięcia... No dobra może dość już tych żartów. Dwa tygodnie temu już tylko trzy polskie ekipy rozegrały swoje dwumecze w eliminacjach do Ligi Europy (LE). Trzy, ponieważ Cracovia przegrała swój pojedynek z Węgierskimi Słowakami, albo Słowackimi Węgrami, jak kto woli. Można napisać, że wciąż trzy, bo zagrała również Lechia Gdańsk, który swoją przygodę zaczęła z Europą, zaczęła od drugiej rundy.
I to właśnie od starcia Lechii z duńskim Broendby Kopenhaga zacznę swój krótki wywód. Akurat ten mecz miałem okazję zobaczyć w TV i powiem szczerze, przecierałem oczy ze zdumienia, w sensie pozytywnym. Lechia zagrała wyśmienite zawody, już dawno nie widziałem tak grającego klubu polskiego w pucharach. Ostatni taki mecz, to chyba Legii ze Sportingiem, kilka sezonów temu w Lidze Mistrzów. I tym razem było podobnie, Lechia zagrała ambitnie, z zębem, wysokim pressingiem, doskonale wręcz. Niestety ta doskonałość pozwoliła pokonać Duńczyków tylko 2:1, chociaż tak naprawdę, to po tym meczu powinno być po zawodach. Pięć, sześć sytuacji prawie stuprocentowych, to powinno być więcej niż tylko 2:1. Rewanż niestety Lechia przegrała, chociaż dopiero po dogrywce. Wynik 1:4 doskonale odzwierciedlał to, co działo się na boisku. Duńczycy przeważali, tak, jak przeważali Polacy w pierwszym meczu. Różnica polegała na tym, że piłkarze z Danii potrafili wykorzystać, to co stworzyli i generalnie byli bardziej konkretni. Oddali w rewanżu dużo więcej strzałów, poobijali bramkę Lechii, nie można napisać, że nie wygrali zasłużenie. Lechia pozostawiła po sobie fajne wrażenie, szkoda, że ta piękna historia, która bardzo rozbudziła naszą wyobraźnię po pierwszym spotkaniu, skończyła się tak szybko. Plus taki, że przynajmniej nie musimy się występu Lechii, wstydzić. To jest budujące i daje nadzieje na przyszłość.
Piast Gliwice w walce o LM przegrał swój dwumecz z mistrzem Białorusi, BATE Borysów, mimo, iż był ekipą lepszą. Lepszą zarówno w pierwszym, jak i w drugim meczu. Splot nieszczęśliwych okoliczności, ogromny pech (Plach), spowodowały, że Piast nie awansował do kolejnej rundy LM, a jedynie musiał zadowolić się grą w eliminacjach do LE. Przeciwnikiem Piasta był zespół z Łotwy FK Riga. Pierwszy mecz to zwycięstwo Polaków 3:2, chociaż tak naprawdę wypada napisać, że te dwie stracone bramki, piłkarze mistrza Polski strzelili sobie sami, w drugim przypadku nawet rzeczywiście tak było. Mimo wszystko pewna wygrana, chociaż tylko jedną bramką, nie zapowiadała kataklizmu w rewanżu. Ten zaczął się znakomicie, bo po bramce Jorge Felixa, Piast prowadził 1:0. Mimo tych wszystkich, sprzyjających okoliczności... Piast odpadł z LE! Łotyszom wystarczyło wygrać 2:1 i strzelili te dwie bramki, wcale nie będąc zespołem lepszym od Gliwiczan. Smutnego obrazu porażki dopełnił fakt, że decydującą bramkę dla FK Riga strzelił, doskonale znany na polskich boiskach, Kamil Biliński. Futbol nie jest sprawiedliwy i nigdy chyba nie bedzie, ale za to go przecież kochamy, prawda? A Piast? Piast napisał piękną historię występu w europejskich pucharach, historię, która została spuszczona w kiblu...
Na zakończenie moi ulubieńcy blogowych popisów, czyli Legia Warszawa. Przeciwnikiem wicemistrza Polski był fiński klub KuPS Kuopio. Legia wygrała dwumecz 1:0, decydującą bramkę zdobywając w pierwszym meczu w Warszawie. Jedynym plusem tego starcia jest wynik końcowy. Na grę legionistów nie dało się patrzeć. Trener Vuković ma naprawdę ciężki orzech do zgryzienia, bo jego piłkarze nie grają na miarę swoich możliwości, a te, przynajmniej na papierze, mają bardzo wysokie. Kolejnym przeciwnikiem zespołu Legii będzie grecki Atromitos Ateny. Z taką grą, jak w poprzednich rundach, Legia może mieć ogromne problemy z awansem. Może się okazać, że już za dwa tygodnie, wszystkie polskie kluby będą mogły spokojnie skoncentrować się na walce o górną ósemkę... Obym się mylił.

II. Liga Gra - 4. kolejka Ekstraklasy:
Chciałbym, aby ten rozdział pojawiał się cyklicznie. Całość mogłaby wyglądać mniej więcej tak: krótki opis spotkań z 4. kolejki Ekstraklasy oraz tabela i wnioski. Dzisiaj na próbę, zobaczymy, jak wyjdzie.
Lech - Śląsk - 1:3 - 4. kolejka zaczęła się spotkaniem w Poznaniu, gdzie w obecności ponad 30 tys. ludzi, Lech nie uporał się ze znakomitym, szczególnie w pierwszej połowie, Śląskiem i znakomitym, szczególnie w drugiej połowie, Matusem Putnockim, nomen-omen, byłym piłkarzem Lecha. Dwie fantastyczne bramki Łukasza Brozia, doskonała gra w obronie, to dało Śląskowi zwycięstwo. Lech również zagrał bardzo dobrze, co rokuje pozytywnie na przyszłość. Tylko ten bramkarz Lecha, taki nie za wysoki się wydaje...
Pogoń - Wisła Kr. - 1:0 - Znakomici na początku sezonu "portowcy" pokonali Wisłę Kraków, będąc zespołem lepszym. Tym samym Pogoń zrównała się punktami ze Śląskiem, obie drużyny mają ich po 10. Wisła nie może odnaleźć rytmu z wiosny 2019 roku.
Zagłębie - Arka - 2:0 - Zagłębie odnosi pierwsze zwycięstwo w sezonie. Na plus, po raz kolejny, dobra gra młodzieżowców z Lubina. Okazuje się, że można. Brawo!
Górnik - Raków - 1:0 - W ostatnim sobotnim meczu Górnik pokonał, zupełnie niezasłużenie beniaminka z Częstochowy. To Raków oddał więcej strzałów, był częściej przy piłce, jego akcje wyglądały zdecydowanie lepiej, brakowało przysłowiowej kropki nad "i". Górnik groźnie się odgryzał, w jednej akcji dośrodkowanie z lewej strony niefortunnie przeciął zawodnik z Zabrza i było po herbacie. Trener Papszun ma kłopot, cztery mecze i tylko jedno zwycięstwo.
ŁKS - Piast - 0:1 - Co z tego, że ŁKS był lepszy, miał zdecydowanie więcej z gry, oddał więcej strzałów, itd. Jak się nie strzela karnego, to potem się przegrywa. Z dziennikarskiego obowiązku wypada tylko napisać, że ŁKS w końcu gola zdobył... samobójczego.
Cracovia - Korona - 1:0 - Helik do Probierza, ten na linię autową, szybka kontra i 1:0. Tak naprawdę wyglądała ta bramka, kto nie wierzy, może zobaczyć. Cracovia bardzo solidna z tyłu. Wydaje się, że popularne "pasy" już otrząsnęły się z letargu pucharowego i teraz będą kąsać w lidze. Korona bardzo słabo.
Lechia - Jagiellonia - 1:1 -w poniedziałkowym meczu Lechia zremisowała z Jagiellonią i trzeba uczciwie przyznać, że był to remis jak najbardziej zasłużony.
Wisła Pł. - Legia - mecz przełożony na 16-go września. Legioniści chcą lepiej przygotować się do rewanżu w LE przeciwko Grekom z Atromitosu. Zostawię to bez komentarza. Internet chyba wyleci w kosmos, jak Legia to przegra...

Tabela:

1.
4
10
3
1
0
6-2
1
0
0
2-1
2
1
0
4-1






2.
4
10
3
1
0
5-1
2
0
0
3-0
1
1
0
2-1






3.
4
7
2
1
1
8-5
1
0
1
5-3
1
1
0
3-2






4.
4
7
2
1
1
6-4
1
0
1
2-2
1
1
0
4-2






5.
4
7
2
1
1
3-2
2
0
0
2-0
0
1
1
1-2






6.
4
6
1
3
0
3-2
0
2
0
1-1
1
1
0
2-1






7.
4
5
1
2
1
6-4
0
0
1
0-1
1
2
0
6-3
1
1
0
1
0
2-2
8.
4
5
1
2
1
5-4
1
2
0
5-3
0
0
1
0-1
1
1
0
1
0
2-2
9.
4
5
1
2
1
3-3
0
2
0
1-1
1
0
1
2-2






10.
3
4
1
1
1
3-3
0
1
1
1-2
1
0
0
2-1
1
3
1
0
0
2-1
11.
4
4
1
1
2
3-4
0
0
1
1-2
1
1
1
2-2
1
0
0
0
1
1-2

4
4
1
1
2
3-4
0
1
2
1-3
1
0
0
2-1






13.
4
4
1
1
2
1-2
1
0
1
1-1
0
1
1
0-1






14.
4
3
1
0
3
2-5
0
0
2
1-4
1
0
1
1-1






15.
3
1
0
1
2
2-7
0
1
1
2-3
0
0
1
0-4






16.
4
1
0
1
3
1-8
0
1
1
1-4
0
0
2
0-4












Górują - Śląsk i Putnocky, Pogoń, mimo, że gra bez Kamila Drygasa oraz z całkowicie nowym blokiem środkowych obrońców. Cracovia, która wydaje się bardzo solidna.
Dołują - Arka Gdynia, mizernie, bez pomysłu i polotu, Wisła, która coś nie może znaleźć formy z zeszłej wiosny. Legia, która ma najlepszy na papierze skład, a gra tak, że bolą nie tylko zęby.
Kalendarz - W 5. kolejce najciekawiej zapowiadają się spotkania Śląska z Cracovią (pierwsza drużyna z czwartą), Arki z Lechem (Lech mimo porażki zagrał bardzo dobre spotkanie, dla Arki to ostatnia szansa, aby ruszyć z kopyta, a kim się najlepiej przełamać?) oraz Wisły z ŁKS-em (widowiskowa Wisła, przynajmniej na wiosnę, kontra widowiskowy ŁKS, ten mecz może być niezłym widowiskiem).

III. Boga(tsi)ci na start...
W tym przypadku również chciałbym, aby ten odcinek pojawiał się cyklicznie. Co tydzień krótka wędrówka po pięciu najważniejszych ligach w Europie. Akurat na początek wędrówka będzie krótsza, bo tylko dwie ligi wystartowały, ale w niedalekiej przyszłości będzie grała już cała piątka.
Anglia - Wystartowała najbogatsza liga świata. W pierwszej kolejce od razu hit, Manchester United podejmował Chelsea i wygrał pewnie 4:0. Wynik jednak nie odzwierciedla tego, co działo się na murawie. Chelsea przez pierwsze 15 minut stworzyła sobie kilka groźnych sytuacji i gdyby Tammy Abraham lepiej przymierzył byłoby 0:1 i mogłoby się skończyć różnie. W pozostałych spotkaniach wygrywali faworyci, Man City pokonał West Ham w Londynie aż 5:0, Liverpool rozbił beniaminka z Norwich 4:1, niestety zwycięstwo okupione zostało kontuzją bramkarza Allisona, nie wiadomo, jak poważną. Swoje mecze wygrały Arsenal oraz Tottenham. Największą niespodzianką była porażka Watfordu na własnym stadionie z Brightonem aż 0:3. W następnej kolejce najciekawiej zapowiada się pojedynek Man City z Tottenhamem.
Francja - Liga dwóch prędkości, tej PSG oraz tej drugiej, czyli pozostałych 19-tu drużyn. W pierwszej kolejce najciekawiej było w Monaco, gdzie Olympique Lyon zdemolował gospodarzy aż 3:0. Co roku w Lyonie wyprzedaż na masową skalę i co roku udaje się zmontować super ekipę. To chyba tam najlepiej we Francji szkolą młodzież. Do obserwacji Houssem Aouar. Falstart zanotowała ekipa ze Stade Velodrome. Marsylia od kilku sezonów nie może się odnaleźć, czy ten sezon też będzie spisany na straty. Nie chciałbym być złym prorokiem, ale klubowi, który ma aspiracje walki o najwyższe cele, nie przystoi porażka z Stade Reims (z całym szacunkiem). Mistrzowie PSG wygrali gładko z Nantes 3:0, łupem bramkowym podzielili się Edinson Cavani, Kylian Mbappe oraz Angel di Maria. W następnej kolejce ciekawie powinno być w Lyonie, gdzie gospodarze podejmą SC Angers, które wygrało swój pierwszy mecz 3:1. Nadal czekam, aż któraś stacja zdecyduje się chociaż pokazywać bramki z Ligue 1. Tam naprawdę dużo fajnego się dzieje, aż żal, że nikt się tym nie interesuje.

IV. Amatorka już działa
Po leniwym lipcu, gdzie trening piłkarski odbywał się tylko na FIFIE 18, nadszedł wreszcie czas, aby ruszyć szanowne cztery litery i coś pobiegać. Oczywiście nie ma biegania bez planowania. W rundzie jesiennej sezonu 2019/2020 postanowiłem wziąć czynny udział przede wszystkim w dwóch rozgrywkach. Na pierwszy strzał idą oldboje (Tęcza Pisarzowice), czyli gra na dużym boisku (pozycja w zależności od potrzeb bramka lub pole - uniwersalny wojownik). Te rozgrywki będą miały absolutny priorytet. Na drugim miejscu stawiam ligę amatorską Spartan Cup, mecze na boisku typu "Orlik", drużyna Real Zalesie (pozycja bramkarz). Bardzo fajna ekipa do grania się zebrała, aż żal nie spróbować czegoś z chłopakami wygrać. Jeżeli starczy czasu i sił pozostają do grania Kuźniki, jeżeli oczywiście będzie potrzeba oraz środowe kopanie z pracy, czyli znowu "Orlik", tym razem jednak pod dachem (balonem). Sezon zapowiada się pasjonująco, już nie mogę się doczekać. Oczywiście co tydzień sprzedam Wam krótką relacją z moich boiskowych wyczynów. Tutaj chciałbym dodać, na zakończenie tego rozdziału, że pierwszy trening (mecz) już za mną. Wraz z Realem wygraliśmy mecz Pucharu lata z drużyną Grube Ryby 9:0. Dla mnie najważniejsze czyste konto, chłopaki trochę mogą być źli na siebie, bo mogło być wyżej. Odbyłem również pierwszy trening z oldbojami. Luźna 80-cio minutowa gierka na orliku. Było ciężko, szczególnie kondycyjnie, ale przeżyłem, to najważniejsze.

V. Wariaci w klatce - Wojciech, syn Macieja
Jest pewien Maciej, nazwisko Szczęsny. Były bramkarz, między innymi Legii, Widzewa, Polonii Warszawa oraz Wisły Kraków. Udało mu się nawet zagrać siedem razy w reprezentacji Polski, głównie w meczach "o nic". Pan Maciek obecnie jest słabej jakości ekspertem telewizyjnym. Ode mnie otrzymał nawet ksywkę "betonowy Maciej", ponieważ nigdy w jego wywodach nie ma, po pierwsze krzty entuzjazmu, po drugie, realnej i rzetelnej oceny tego, co działo się na boisku. Pan Maciej zawsze ma ten sam betonowy ton. Nieważne, czy ślub, czy pogrzeb, zawsze ta sama betonowa mina i betonowe wywody. Trzeba dodać, że jego komentarze nie są najwyższych lotów i niestety wypada blado, chociażby w porównaniu z takim Robertem Podolińskim. No, ale to nie o Maćku ten rozdział, a o jego synu, Wojciechu, tak więc teraz może słowo o nim. Nie będę wnikał w relacje ojciec-syn, te podobno nie są najlepsze i to delikatnie rzec ujmując, tę historię może spuścimy w kiblu, obok Piasta Gliwice. Szkoda, że czasami zupełnie niepotrzebnie pana Macieja boli dupa, że syn wygrał więcej i na siłę próbuje go bezsensownie krytykować (chociażby pamiętny mecz MŚ 2018 z Senegalem). Pan swoją szansę miał, dupy dał, więc teraz JAPA! Wracając jednak do Wojciecha, dla mnie to obecnie najlepszy polski bramkarz i w ogóle jeden z najlepszych w Europie, w ostatnich latach. Wiem, miał swoje odpały, wzloty, upadki. Tylko pytanie, kto ich nie miał? Wojtek broni naprawdę wyśmienicie, jak złapie dzień konia, to nie podskoczą mu nawet mistrzowie świata, europy, itd. Może trochę flegmatyczny, nie zawsze sprawia wrażenie do końca skoncentrowanego, ale to tylko pozory. Wychowanek Agrykoli Warszawa, następnie wypożyczony do Legii, z którą tylko trenował. W polskiej lidze nie zagrał żadnego meczu. Swoją przygodę z profesjonalną piłką zaczął od razu z dużego "c". Arsenal był pierwszym klubem, po drodze były wypożyczenia do Brentford oraz do Romy. Potem, wskutek niemożności dogadania się z ówczesnym trenerem Arsenalu, były przenosiny do wielkiego Juventusu. Tam pierwszy sezon spędził jako zmiennik słynnego Gigi Buffona, chociaż udało mu się zagrać w prawie 20-tu spotkaniach. Po odejściu Buffona z Turynu, Wojtek bezproblemowo wygrał rywalizację z Mattia Perrinem i to on był w zeszłym sezonie pierwszym bramkarzem "starej damy". Tak sobie myślę, że już sam fakt klubów, w których udało się Wojtkowi grać, a nie siedzieć na ławie, predysponuje go do miana najlepszego, obecnie, polskiego bramkarza. Myślę, że zarówno Juventus, jak i reprezentacja Polski, jeszcze długo będzie miała pociechę z Wojtka. No i to nazwisko, jak to mówią Szczę(snemu)ściu trzeba umieć dopomóc i to Wojtek robi bardzo dobrze.

VI. Ogród róż, czyli wizyta na stadionie
Moja rodzina generalnie akceptuje mojego piłkarskiego bzika, za co chwała jej. Wiedzą, że w czasie sezonu będzie dużo grania i dużo oglądania piłki nożnej. Co więcej, zaakceptowali nawet ostatnio, że jak na wakacjach znajdziemy się koło jakiegoś obiektu piłkarskiego, to na pewno zostanie podjęta próba jego odwiedzin. W tym roku na wakacje zdecydowałem się zabrać rodzinę do Hiszpanii. Spędziliśmy cudowny tydzień w mieście Malaga, udało się również odwiedzić stadion klubu piłkarskiego Malaga CF, który obecnie gra na zapleczu Primera Division. Poniżej przedstawiam krótką foto-relację z wizyty na stadionie, wraz z opisami zdjęć.

Fot. 1. - Wejście do muzeum i na stadion

Wycieczka zaczyna się nietypowo, bo od wejścia umiejscowionego w garażu.

Fot. 2. - Ściana sław klubu z Malagi

Bardzo fajny pomysł, aby zrobić ścianę ze zdjęciami sław w pokoju, gdzie było niewiele światła, a to głównie padało właśnie na zdjęcia. Moja mała kibicka, co ciekawe zupełnie przez przypadek ubrana w koszulkę z innego klubu piłkarskiego, Borussi Dortmund, co akurat Maladze nie kojarzy się zbyt dobrze. Kilka sezonów temu to właśnie Borussia, w dość kontrowersyjnych okolicznościach, wyeliminowała Malagę z Ligi Mistrzów. To były czasy, kiedy w Maladze były zarówno pieniądze, jak i wartościowi gracze, ale o tym kiedy indziej.

Fot. 3. Korytarz prowadzący do szatni

Kolejny super pomysł na pomalowanie korytarza prowadzącego do szatni. Wrażenie na pograniczu nawet lekkiej paranoi, szczególnie, jak boli Cię głowa.

Fot. 4.Szatnia

Powiem tak, w takich kolorach, nie chciałbym się przebierać, jednak troszkę jaśniej powinno być. Wrażenie ponure było bardzo.

Fot. 5. - Trybuny stadionu, cz. 1.

Fot. 6. Trybuny stadionu, cz. 2.

Fot. 7. - Trybuny stadionu, cz. 3.

Naprawdę dużo tego niebieskiego, dosłownie wszędzie. Tak szybko się zabierali ze stadionu, że flag zapomnieli :) Trawa wbrew pozorom jest, tylko, że niewiele.

Fot. 8. Sala konferencyjna

Tutaj tłumaczymy się z przegranych... :)

Fot. 9. Autor na poziomie murawy

Trawy rzeczywiście nie było za dużo. Jak powiedział opiekun wycieczki, została niedawno posiana, za około dwa tygodnie powinno być już ok.

Fot. 10. Makieta stadionu

Fot. 11. Korytarz po raz drugi

I to już niestety koniec wizyty w tym sympatycznym miejscu. Jako ciekawostkę podam tylko, że stadion Malagi nazywa się La Rosaleda, co znaczy po prostu różany ogród. Jeżeli będziecie kiedyś w Maladze, gorąco polecam każdego fanowi piłki nożnej odwiedziny w "ogrodzie". Warto!

VII. Celtic Glasgow - czyli waleczni Szkoci
Poniżej, zgodnie z zapowiedzią, przedstawiam domowy strój Celticu Glasgow na sezon 2019/2020. W zasadzie nic wielkiego w kolorystyce się nie zmieniło, mimo wszystko, dalej mnie ona niezmiennie urzeka.

Fot. Celtic Glasgow 2019/2020 - www.footyheadlines.com

I to by było na tyle w dzisiejszym odcinku. Do przeczytania za tydzień, a tam między innymi o:
- Liga Gra - 5. kolejka;
- Grają już w całej Europie (prawie);
- Legia i jej przygoda w LE;
- Amatorski sprzęt i dlaczego trawa na Orliku to tak naprawdę... nie trawa;
- Wariaci w klatce - Segio Goycochea;
- II MŚ 1934 -Włochy;
- Strój ze zbiorów własnych.

Zapraszam gorąco!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz