środa, 25 czerwca 2014

Dzień 13. - Rozstrzygnięcia w grupach "C" i "D"

Dzień 13. na Mistrzostwach Świata, rozegrane zostały następujące spotkania:
Grecja - Wybrzeże Kości Słoniowej - 2:1
Japonia - Kolumbia - 1:4
Kostaryka - Anglia - 0:0
Włochy - Urugwaj - 0:1
Grupa C - Kolumbia i długo, długo nic...
Kolumbia awans miała pewny, więc trener Pekerman postanowił dać odpocząć największym gwiazdom i w składzie na mecz z Japonią było aż osiem zmian, w porównaniu do poprzednich spotkań. Przeciwnicy Japończycy, wystawili wszystko co mieli najlepszego, oni musieli wygrać i liczyć na pomyślny wynik w spotkaniu WKS-u z Grecją. W pierwszej połowie mecz był bardzo wyrównany. 25 minuta, faulowany Kolumbijczyk Adrian Ramos w polu karnym i jedenastkę na bramkę zamienia Juan Cuadrado. Japończykom udaje się wyrównać prawie równo z gwizdkiem kończącym połowę, Shinji Okazaki i mamy 1:1. Druga połowa, to już popis Kolumbii, która jednak postanowiła bezdyskusyjnie wygrać swoją grupę. Bramki, dwie Jacksona Martineza oraz przepiękny gol Jamesa Rodriguez'a, ostatecznie pogrzebały szanse Japonii na awans, a Kolumbii dały trzecie zwycięstwo w trzecim meczu. Ciekawostką spotkania był występ w ostatnich pięciu minutach bramkarza Faryda Mondragona. Stał on się tym samym najstarszym zawodnikiem, który zagrał kiedykolwiek na Mundialu. W momencie wejścia na boisko miał 43 lata (!).
Fot. "Staruszek" Mondragon
Wybrzeże Kości Słoniowej nigdy nie awansowało do drugiej fazy mistrzostw świata. Teraz stanęło przed historyczną szansą, aby taki awans uzyskać, wystarczył remis. Grecy musieli wygrać i liczyć na potknięcie Japonii w meczu z Kolumbią. Patrząc na poprzednie gry jednych i drugich, wydawało się, że WKS raczej nie będzie miał problemów z odniesieniem korzystnego wyniku, tymczasem w pierwszej połowie w piłkę grali tylko Grecy. Efektem tego była bramka w 42 minucie zdobyta przez Andreasa Samarisa. Na przerwę Grecy schodzili prowadząc 1:0, a WKS? Też schodził, tylko chyba za bardzo nie wiedział, co się dzieje. W drugiej połowie z grą WKS-u już było lepiej, chyba zdali sobie sprawę, że taki wynik spowoduje dla nich koniec przygody z Mistrzostwami Świata. Zaczęli grać w piłkę, stwarzać sobie okazję do strzelenia bramki, aż w końcu się udało, 72 minuta przechwyt w środku pola, piłka trafia pod nogi Gervinho, a ten będąc już w polu karnym, podaje do Wilfrieda Bony'ego, strzał i mamy remis. Afrykańska część publiczności zaczyna tańczyć i śpiewać. WKS przy takim wyniku, ma zapewniony awans do następnej rundy. Kiedy wszyscy odliczali sekundy do końcowego gwizdka, akcję z lewej strony boiska przeprowadzali Grecy, poszło podanie w pole karne do Giorgiosa Samarasa, a ten został bezmyślnie sfaulowany przez obrońcę WKS-u, karny dla Greków! Oczywiście karny to jeszcze nie gol, do piłki podszedł faulowany Samaras i pewnym strzałem pokonał Boubacara Barry'ego, 2:1 dla Greków i awans do 1/8 finału. Niesamowita końcówka w tym meczu, była kwintesencją tego co najlepsze w tym Mundialu. Nagły zwrot akcji i jednak zaskakujące rozstrzygnięcie spowodowały, że Europa, przynajmniej w tej grupie obroniła się.
Fot. Bohater Greków, Giorgios Samaras cieszy się po zdobyciu bramki z karnego
Rywalizacja w grupie C zakończyła się zgodnie z zapowiedziami. Zwyciężyła zdecydowanie Kolumbia (3 wygrane). O pokoleniu bardzo utalentowanych piłkarzy kolumbijskich pisałem już wcześniej, więc nie będę się powtarzał. Na co stać Kolumbię? Moim zdaniem nawet na finał, chociaż jak odpadną już w 1/8, też będzie to można w sposób sensowny wytłumaczyć, bo zespół, mimo wszystko, młody, niedoświadczony, bez ogrania na takiej imprezie. Można również dodać podobnie, jak w przypadku Francuzów, że tutaj również istnieje futbolowe życie bez największej gwiazdy (Ribery i Falcao, odpowiednio). Z ciekawością będę oglądał dalsze występy Kolumbii na Mundialu. Myślę, że wielu zawodników z reprezentacji Kolumbii ma bardzo duże szansę zmienić swoją przynależność klubową, na inną, zapewne lepszą. 
O drugie miejsce do końca walczyły WKS, Japonia i Grecja. I to właśnie przedstawiciel Europy, chyba jednak niespodziewanie, jak weźmiemy pod uwagę dwa pierwsze mecze Greków, awansował dalej. Stało się tak, ponieważ Grecy pokonali w ostatnim meczu WKS. Na co stać Greków w dalszej części Mistrzostw? Nie umiem jakoś sensownie odpowiedź na to pytanie. Grecy już zadziwili cały świat wygrywając Euro 2004. Teraz oczywiście nie wierzę, żeby przeszli 1/8 finału, ale jak to się stanie, to nawet zdziwiony za bardzo nie będę. To taka Grecka niewiadoma, a jeżeli dodamy do tego bardzo interesujące rozstrzygnięcia w całych Mistrzostwach, już wiemy, albo i nie, co się może stać.
Wybrzeże Kości Słoniowej po raz kolejny nie potrafiło się zakwalifikować do następnej rundy Mistrzostw Świata. Jeżeli w poprzednich przypadkach WKS zawsze trafiało do bardzo trudnej grupy i ewentualny awans byłby wtedy traktowany jako sensacja, tak teraz grupa wydawała się jak najbardziej do przejścia. I wszystko do ostatniego spotkania szło zgodnie z planem. No właśnie tylko do ostatniego spotkania. Właśnie ten ostatni mecz, który miał być tylko formalnością, okazał się przysłowiowym gwoździem do trumny. Najbardziej z tego całego towarzystwa szkoda mi Didiera Drobgy, dla którego to były najprawdopodobniej ostatnie Mistrzostwa Świata. Uważam jednak, że bez Drogby popularne słonie poradzą sobie. Jest spore grono utalentowanych zawodników, którzy mogą spokojnie przejąć schedę po Didierze. Jak przy każdej drużynie afrykańskiej, tak również w tym przypadku zastanawiam się, jak wypadnie WKS w przyszłorocznym turnieju o Puchar Narodów Afryki.
Japończycy jechali z nadziejami na Mundial. W końcu dochowali się kilku klasowych piłkarzy, takich chociażby jak Keisuke Honda, Shinji Okazaki, czy w końcu zawodnik Manchesteru United Shinji Kagawa. Niestety Ci piłkarze, jak się okazało, nie zagwarantowali sukcesu. Gwiazdy wyżej wymienione nie okazały się aż tak dobre, jakby mogło się wydawać, natomiast pozostali piłkarze japońscy byli co najwyżej średni. Porażka w pierwszym meczu z WKS-em, po fatalnych błędach w obronie, później remis z Grecją, która przez godzinę ograniczała się do przeszkadzania chluby nie przynosi. W ostatnim meczu, mimo remisu do przerwy, zostali bezdyskusyjnie pokonani przez rezerwowy skład Kolumbii. To wszystko sprawia, że Japonia nie mogła ugrać nic więcej na tym Mundialu. Przyszłość Japonii jest taka, że zapewne do następnych Mistrzostw Świata się zakwalifikują, bo w strefie azjatyckiej nie ma za bardzo przeciwników. Liga J-League jest mocna, ale czasy kiedy przyjeżdżały tam chociaż podstarzałe gwiazdy, minęły bezpowrotnie (teraz te gwiazdy jeżdżą do Arabii Saudyjskiej, Kataru, Emiratów). Szansą dla Japończyków może być sytuacja, gdzie duża liczba ich piłkarzy przeniesie się do Europy. Większa rywalizacja, podnoszenie umiejętności poszczególnych zawodników i może Japończycy doczekają się lepszej reprezentacji. A tak na razie zostaje powrót do domu po trzech meczach grupowych.

Tabela grupy C:
1. Kolumbia     3     9      3-0-0    9:2  -> 1/8 WC
2. Grecja          3     4       1-1-1   2:4  -> 1/8 WC
3. WKS            3      3      1-0-2    4:5
4. Japonia        3      1      0-1-2   2:6

Grupa D - Bye, bye, Europe...
Włosi przegrywając mecz z Kostaryką, załatwili sobie dwie sprawy. Te z ich punktu widzenia lepszą, wykopali Anglików z Mundialu oraz tę gorszą, czyli mecz o wyjście z grupy z Urugwajem. Miało to być elektryzujące spotkanie, toczone w wysokim tempie, najlepiej z gradem goli. Niestety tak nie było. Włosi po raz kolejny, niestety, zagrali po swojemu. Bardzo dziwne to jest zważywszy, że oni naprawdę umieją atakować, co pokazał choćby mecz z Anglią. Dzisiaj do awansu wystarczał im remis i chcieli zagrać na remis, co najczęściej w takich przypadkach kończy się porażką. Urugwaj musiał wygrać, chociaż determinacji też za bardzo nie było. Mecz był ciężki do oglądania, złośliwość goniła złośliwość, z rzadka przerywana jakąś ciekawą akcją, głównie za sprawą Urugwaju, a konkretnie Luisa Suareza i Edinsona Cavaniego. W pierwszej połowie tylko raz Urugwaj zagroził bramce Włochów, ale fantastycznie zachował się Gianluigi Buffon. Druga połowa zaczęła się od śmielszych ataków Urugwaju, Włosi cały czas się bronili, aż przyszła 59 minuta. Claudio Marchisio w bezmyślny sposób atakuje piłkarza Urugwaju wyprostowaną nogą w kolano i dostaje zasłużoną czerwoną kartkę. Od tego momentu Włosi całkowicie cofnęli się do obrony, a Urugwaj nacierał jeszcze bardziej. Znowu świetną sytuację miał Urugwaj (czytaj Luis Suarez), znowu świetnie obronił Gianluigi Buffon. A potem przez chwilę działo się coś, co nie miało za wiele wspólnego z piłką nożną. W polu karnym doszło do starcia Luisa Suareza z Giorgio Chiellinim. Urugwajczyk ugryzł (!) Włocha w bark, a ten chciał mu oddać łokciem. Za ten wyczyn Luis Suarez trafia do mojej MGD. Osobiście jakbym sędziował, to jeden i drugi czerwona kartka, no ale sędziowanie na tym Mundialu... (sami wiecie co). Na szczęście po tym incydencie znowu Urugwaj (tak tylko oni, bo Włosi już nie) zaczął grać w piłkę. Aż przyszła 81 minuta, rzut rożny i Diego Godin strzela upragnionego gola, 1:0 dla Urugwaju. Włosi coś tam próbują atakować, ale się nie udaje i mecz kończy się ich porażką.
Fot. Luis Suarez (na biało) gryzie Giorgio Chielliniego...
W ostatnim meczu grupy D, Kostaryka, mając pewny udział w fazie pucharowej, grała z Anglikami, którym została walka o honor i zachowanie twarzy. Mecz nie był porywającym widowiskiem, Kostaryka, która mogła mieć na rozkładzie trzeciego, byłego Mistrza Świata, z drugiej strony, pewna awansu dalej, nie chciała szafować siłami. Anglicy, tak jak w poprzednich meczach, dużo chęci, mniej szczęścia (umiejętności). Kilka sytuacji mieli jedni i drudzy. Albo świetnie bronili bramkarze (Navas i Foster) albo piłka trafiała w poprzeczkę (Borges), ewentualnie był strzał minimalnie niecelny (Sturridge). Mecz zakończył się ostatecznie remisem 0:0, co dało Kostaryce pierwsze miejsce w grupie, kto by pomyślał przed Mundialem, bo ja na pewno nie.
Fot. Keylor Navas, bramkarz Kostaryki
Kostaryka przed Urugwajem w grupie D! Włosi i Anglicy wracają do domu! Jakby mi ktoś coś takiego powiedział przed rozpoczęciem Mistrzostw, to popukałbym się w czoło. A jednak, po raz kolejny okazało się, że gdzie jak gdzie, ale na Mistrzostwach Świata niespodzianki były, są i będą. I to jest piękno futbolu. Teraz oczywiście mądrzejsi po fakcie możemy napisać, że Kostaryce ułożył się terminarz, bo najpierw grała z gorszą połową Urugwaju, bo ta lepsza (Suarez) musiała pauzować z powodu kontuzji, bo następnie grała z Włochami, którzy po meczu w "dżungli" (Manaus) umierali na boisku. No wszystko ok, ale nikt Kostaryce nie dał tych zwycięstw za darmo. Uważam, że ktokolwiek zagrałby zamiast Urugwaju w pierwszym meczu, Kostaryki by nie pokonał. Z Włochami przedstawiciele strefy Concacaf też byli lepsi. Mają w swoim składzie dwie gwiazdy, bramkarz Keylor Navas i napastnik Joel Campbell, a pozostali zawodnicy też nie są byle kim. Podsumowując buduje nam się obraz bardzo porządnej reprezentacji, która może jeszcze wiele zdziałać na Mundialu.
Drugie miejsce w grupie dla Urugwaju. Tutaj odczucia mam bardzo mieszane, głównie ze względu na Luisa Suareza. Jak go nie ma, to Urugwaj gra bardzo słabiutko, jak tylko pojawia się na boisku, od razu wartość całej drużyny rośnie kilkukrotnie. Gracz to niewątpliwie bardzo utalentowany, tylko w głowie ma... No właśnie, nikt nie wie, co siedzi w głowie urugwajskiego piłkarza. Za to co wczoraj zrobił, zostawmy dywagacje, o tym czy ugryzł czy nie, należy mu się sroga kara. To już jest trzeci raz, gdy Luis Suarez wyskakuje z takim zachowaniem. Psychiatra, albo inny lekarz od głowy pilnie potrzebny. Co dalej z Urugwajem? FIFA najprawdopodobniej zawiesi piłkarza, przez co Urugwaj w 1/8 finału prawdopodobnie zakończy swój udział w turnieju. Chyba, że wreszcie Edinson Cavani zagra na miarę swoich możliwości i pociągnie swój zespół do sukcesu.
Klęska Europy w tej grupie jest bardzo wymowna. Warto pochylić się nad tym problemem. Anglicy przywieźli do Brazylii odmłodzoną kadrę, która miała spokojnie poradzić sobie z Urugwajem i Kostaryką. Ewentualna porażka w fazie pucharowej zapewne była wliczona w występ. Niestety nie poradzili sobie z Urugwajem (czytaj Luisem Suarezem), wcześniej nie poradzili sobie z Włochami, chociaż to było wkalkulowane. Czego zabrakło Anglikom? Zabrakło lidera na boisko, takiego przed duże "L". Zabrakło również, tak jak pisałem wcześniej, charyzmatycznego trenera. Roy Hodgson, przy całym szacunku do jego trenerskich sukcesów, nie jest chyba odpowiednim facetem na odpowiednim, odpowiedzialnym stanowisku. Przytoczę tutaj casus Sven-Gorana Eriksona. Anglicy pod jego wodzą grali bardzo nieciekawie, ale na turniejach rangi mistrzowskiej z grupy wychodzili zawsze. Kolejnym ważnym problemem Anglików jest ich liga, Premiership, gdzie w najlepszych klubach pierwszoplanowych ról nie odgrywają piłkarze angielscy. Przykłady? Manchester City, niby jest Joe Hart, ale dalej Yaya Tour, Sergio Aguero, Edin Dzeko, David Silva. Chelsea, Eden Hazard, Oscar, ok jest Gary Cahill, ale on do pięt nie dorasta Johnowi Terry'emu, który nie gra w reprezentacji. Liverpool ma swoim składzie Raheem'a Sterlinga oraz Stevena Gerrarda i Daniela Sturridge'a i to jest chyba jedyna taka drużyna w Anglii z czołowej czwórki, ale i tak największą gwiazdą jest Urugwajczyk Luis Suarez. Arsenal to Mesut Ozil, Wojciech Szczęsny, Per Mertesacker, Lukas Podolski, i dopiero Jack Wilshere. Jest jeszcze w Manchesterze United Wayne Rooney, ale całe United miało sezon bardzo słaby, więc trudno nagle oczekiwać od Rooney'a cudów. Takich przykładów jest bardzo wiele i niewątpliwie stanowią problem, z którym Anglicy muszą sobie jakoś poradzić. Bo sytuacja już teraz dziwna, gdzie kraj z najlepszą ligą na świecie nie może skompletować bardzo dobrej reprezentacji, stanie się sytuacją bez precedensu. Na jesieni startują eliminacje do Euro 2016, zobaczymy co Anglicy zagrają?
Problem Włochów jest chyba jeszcze większy niż Anglików, chociaż czy jest to problem jednorazowy, czy też długotrwała choroba, nadgryzająca włoski futbol od kilku lat. Jeżeli na spokojnie przeanalizujemy cały poprzedni sezon, zarówno klubowy, jak i reprezentacyjny, to wyłoni się nam obraz włoskiej piłki, podupadającej włoskiej piłki. Juventus był klubem, który najdłużej grał w europejskich pucharach, ale była to "tylko" Liga Europy i doszedł "tylko" do półfinału. AC Milan zakończył swój udział w Lidze Mistrzów z końcem lutego. Włoskie kluby borykają się dużymi problemami natury finansowej (długi), kiepskiej infrastruktury (stadiony, oprócz kilku, są w opłakanym stanie). Ściągnąć do Serie A jakąś znaczącą gwiazdę jest obecnie bardzo trudno, te wybierają Anglię, Niemcy. Przykład Napoli jest odosobniony. Szkolenie młodzieży kuleje bardzo. Młody włoski talent nie pojawia się często, a piłkarza pokroju Totti'ego, Del Piero, to szukać ze świecą. Niby jest Mario Balotelli, Ciro Immobile, Marco Verratti, ewentualnie Matteo Darmian, a reszta? Gianluigi Buffon, Andrea Pirlo, z całym szacunkiem, ale już nie. Na słabą Serie A, może jeszcze wystarczą, ale na Mistrzostwa Świata, to już trochę za mało. Obraz drepczącego przez całe mistrzostwa Pirlo, był bardzo wymowny. Włoski futbol powoli się stacza i oby, dla Włochów, ten regres został w odpowiednim momencie powstrzymany, bo może nie być kolorowo już w niedalekiej przyszłości. Bardzo podobnie, jak w przypadku Anglików, tutaj również czekam na jesienny start eliminacji Euro 2016.

Tabela grupy D:
1. Kostaryka      3      7     2-1-0     4:1 -> 1/8 WC
2. Urugwaj          3      6     2-0-1     4:4 -> 1/8 WC
3. Włochy           3      3      1-0-2    2:3
4. Anglia             3      1       0-1-2    2:4


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz